piątek, 30 grudnia 2011

DIY !

Dzisiaj pokaże Wam moja kreacje sylwestrową :)
Zrobiłam ją ze spódnic mojej mamy, która już od dawna leżała w garderobie.
    



Zrobiłam z niej sukienkę, ale była nieco za długa, a że jest plisowana nie mogłam jej tak po prostu skrócić, bo plis by się rozpadł, podszycie też odpadało, bo to bardzo delikatny materiał i wyglądało nie za ładnie,  najlepszym rozwiązaniem było wstawienie gumki :


Po wstawieniu gumki - wyglądała tak:

 
Jestem także szczęśliwą posiadaczką chustki - Primark - nigdy nie wiedziałam do czego ją założyć, i w końcu się przydała :)

Zawiązałam ją na kokardkę na wysokości biustu, dodałam też rajstopki (Primark!), kolczyki, i bransoletkę - i o to efekt końcowy :












Jutro jeszcze jakaś fryzurka - chyba  proste włosy z małym francuzem z jednej strony i BAL do raaana ! :))) 


Życzę Wszystkim Wspaniałej Zabawy ! :)

wtorek, 27 grudnia 2011

Ach Polsko!

Po wielu przygodach podczas mojego powrotu do Polski, wreszcie dotarłam! I jak to się mówi- w domu zawsze najlepiej :) Chociaż wysiadając z samolotu przeżyłam mały szok termiczny, od razu przywitało mnie typowo polskie mroźne powietrze ;)  Nie planowałam wracać na święta do domu, ale tak wyszło, że do współlokatorki przyjechał chłopak na miesiąc i stwierdziłam, że nie będę z nimi siedzieć ;) No i oczywiście, straaaaaaaasznie się stęskniłam!
Nie mówiłam nikomu o moim powrocie, więc zrobiłam wszystkim niespodzianki !
Moja podróż była bardzo długa i straszna! Wyjechałam z Zaragozy do Madrytu o 23 autobusem, który jechał prosto na lotnisko. Jechałam nim już wcześniej i wysiadłam wtedy na Terminalu 4 a samolot miałam z 1ego, musiała z koleżanką szukać jakiegoś środku transportu, żeby się tam dostać, więc teraz pomyślałam sobie, że ten autobus na pewno jedzie -zaczynając od terminalu 4 i kończąc na 1 - niestety, nic bardziej mylnego! ;)) Pojechałam o 3 w nocy do Madrytu bez żadnych pieniędzy i z śladowymi umiejętnościami języka hiszpańskiego.. na szczęście, jakoś sobie poradziłam.. Znalazłam bankomat i taksówkę, ale z tego zamieszania - prawie się na tym dworcu popłakałam! - powiedziałam kierowcy- Terminal 4... w połowie drogi sobie to uświadomiłam i powiedziałam, że jednak Terminal 1 ! I za moją głupotę musiałam zapłacić 19,90 euro... a w portfelu miałam tylko 20! Pewnie gdyby mi zabrakło musiałabym pod tym lotniskiem samochód umyć albo jeszcze jakoś inaczej zapłacić! :P
Alee się udało i dotarłam do domu!! Z Krakowa, gdzie zrobiłam niespodziankę jednej z moich przyjaciółeczek do Rzeszowa - tam kolejna niespodzianka - na Roztocze - tam mieszkam, nocka w domu i pojechałam do Lublina. I później święta - urwanie głowy! i teraz dopiero usiadłam wygodnie w moim kochanym pokoju z kubkiem zielonej herbaty i się relaksuje :)
Co do pogody na święta -
 Na Roztoczu piękna zima !!





poniedziałek, 28 listopada 2011

Do czytania

Chciałabym polecić bardzo dobrą książkę, która  idealnie się sprawdzi w jesienne długi wieczory. 
Chowamy się pod kocyk, piejmy gorącą czekoladę, a w ręku trzymamy książkę, której autorem jest
Stieg Larsson .

"Millenium" składa się z trzech części - "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", "Dziewczyna, która igrała z ogniem" i "Zamek z pisaku, który runął". 





Doskonale napisane powieści kryminalne, które zmuszają do tzw. ruszenia głową, trzymają w napięciu i niekiedy zaskakują.
"Bohaterami wszystkich trzech serii są Mikael Blomkvist - dociekliwy dziennikarz finansowy i wydawca niezależnego magazynu Millennium oraz Lisbeth Salander - intrygująca outsiderka i utalentowana hakerka komputerowa, pracująca jako wolny strzelec dla służb bezpieczeństwa."

Sam autor, niestety nie doczekał się sukcesu, które odniosły jego powieści, zmarł na zawał przed publikacją pierwszego tomu. 
Jak tylko zaczęłam czytać Millenium, wiedziałam, że to jedna z  najlepszych książek jakie do tej pory czytałam, naprawdę polecam, szczególnie osobom, którzy właśnie w  powieściach krymianlnych i psychologicznych gustują :)
Odkąd przeczytałam książki Larssona nie mogę znaleźć innej, która mogłaby wydać mi się równie dobra. Ale nadal poszukuję ! :)

niedziela, 27 listopada 2011

Kolejny zimny dzień w teoretycznie gorącej Hiszpanii.. Wyjeżdżając tutaj na pół roku, niestety nawet mi nie przyszło do głowy, że będzie zimno, dlatego nawet nie zabierałam ze sobą zimowej kurtki.. nad czym teraz ubolewam - a przynajmniej dzisiejszego dnia.
Prawie cały dzień spędziłam po kocem i pijąc chyba tysiąc herbatek z cytryną :) Rano byłam na spacerku, ale ten chłód mnie przeraził i szybko wróciłam!
Strasznie mi się tęskni za moim kochanym domkiem! Chciałabym już wrócić.. chociaż tutaj nie jest źle, jednak jestem za bardzo związana z rodziną i przyjaciółmi, których zostawiłam w Polsce! Trochę przez to 'siada mi psycha' ;)  I oczywiście, równie mocno tęsknię za moimi psiakami kochanymi!! Boston i Tośka :)









środa, 16 listopada 2011

empty room

Doszły mnie słuchy, że w Polsce spadł śnieg? Przez pogodę, która jest tutaj - trudno mi w to uwierzyć ! :) Ale i tak, tęsknię za Polską i za śniegiem!:D Pozjeżdzałabym na desce, muszę udoskonalić moje zjazdy - rok temu zaczęłam i bardzo mi się to spodobało, początek jest ciężki, ale - opłaca się! Jak tylko wrócę wyruszam na stok, tutaj jest organizowany wyjazd w Alpy, ale niestety nie na moja kieszeń - około 200 euro jeżeli dobrze pamiętam, a ja niestety nie mam już za dużo pieniędzy, nawet na opłatę mieszkania i rachunków ;p
Pogoda dzisiaj w Zaragozie całkiem niezła - około 17 stopni, na południu na pewno jest dużo cieplej... szkoda, że tam nie studiuję! ;)
W końcu załozyłam nowe buty, ale musiałam do nich kupić specjalne wkładki, bo niestety nie są tak wygodne jak wydawały się w sklepie ;) Widziałam takie specjalne wkładki żelowe do butów na obcasie, może je wypróbuje?





wtorek, 8 listopada 2011

jesien.

Uwielbiam jesien! Ale niestety nie moge ogladac pieknej Polskiej jesieni.. tutaj jest inna niz u nas! ;) Ale dziisiaj bylo calkiem ladnie, dlatego wybralam sie na maly spacerek.
Kupilam sobie niedawno kocyk, bo strasznie tutaj marzne! Hiszpania a mi zimno-  ech... ;)





poniedziałek, 31 października 2011

Khaki.

Dzisiaj pogoda w Zaragozie dopisuje! Wracałam o 20.30 z zajęć a termometr pokazał 20 stopni :) Ale i tak - utożsamiając się z Polska miałam szalik i kurtkę :)
Właśnie - miałam normalnie zajęcia.. ale po jednej godzinia siedzenia na przedmiocie, którego nazwy nawet nie umiem wypowiedzieć - zrezygnowałam z pozostałych i wyruszyłam  w świat :) Kupiłam kilka pocztówek i mam plan je niedługo wysłać, ale hiszpańska poczta trochę mnie przeraża :P

Strój na dziś - mój ulubiony kolor - khaki :)